poniedziałek, 1 kwietnia 2019

LAUNDRY

Rozwiesiłam pranie. Co więcej, zajęło mi to tyle, ile trwały dwa utwory Korteza. To są właśnie małe sukcesy, które jako zdrowi ludzie bierzemy za coś oczywistego. Rozwieszenie prania – kolejny obowiązek w zajętym życiu. Dla mnie to nadal wyczyn. Rok temu ledwo mogłam sama dojść do łazienki a dzisiaj, mimo niedawnych ciężkich przejść jestem w stanie wejść na czwarte piętro, ugotować szybki obiad, odwiedzić Jamesa w szpitalu. To niewyobrażalne szczęście i cieszę się każdym takim osiągnięciem.

Dzisiaj moja mama opowiedziała mi o najpiękniejszym SMS, jaki dostała w życiu. A wiecie, co wtedy do niej napisałam? Otóż moja mama miała mi podrzucić jakieś rzeczy, żadna z nas nie pamięta już, co to było, pewnie jakieś leki ;-). A ja napisałam: „wpadnij, ale nie wiem czy będę w domu, bo coś tam sobie zaplanowałam”. I to było coś niesamowitego, bo przecież ja zawsze jestem albo w domu albo w szpitalu. Otóż aktualnie nie :-). Cieszę się każdą chwilą. Cieszę się życiem. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz