niedziela, 19 lutego 2017

ENJOY TODAY

2016 był najbardziej pogmatwanym, zaskakującym, trudnym, stawiającym najwyższe wymagania, pełnym emocji, wyzwań, uświadamiającym, otwierającym oczy, niezapomnianym rokiem w moim życiu. Rok temu nigdy bym nie pomyślała, że moje życie będzie wyglądało tak, jak wygląda teraz. I wiecie co? Nic nie szkodzi. Babcia nauczyła mnie, żeby nie tracić energii na rzeczy, na które nie mamy wpływu. Żyłam z EDS-em i wszystkimi jego powikłaniami, mogę żyć też z miastenią. Z całą pewnością nie będzie to proste. Ale kto powiedział, że życie na zwolnionych obrotach nie może być szczęśliwe i satysfakcjonujące?

Może naiwnie wierzę, że poczucie szczęścia można w sobie wypracować. Że to od nas zależy czy na kolejnej przeszkodzie polegniemy i wywiesimy białą flagę, czy zagryziemy zęby i będziemy dalej brnąć do przodu. Ja w każdym razie, żeby nie wiem co, nie dam sobie odebrać dystansu do siebie ani poczucia humoru. Choć moje życie w dużej mierze jest zdeterminowane przez chorobę, to mimo problemów dnia codziennego za wszelka cenę będę cieszyć się z drobiazgów. Bo, tak sobie myślę, że to, co uszczęśliwia najbardziej, jest paradoksalnie na wyciągnięcie ręki.

Długoterminowo nie planuję nic. Nie jestem w stanie przewidzieć co będzie za kilka godzin, a co dopiero za kilka miesięcy czy lat. Zresztą nikt nie jest w stanie tego przewidzieć. Nareszcie liczy się TU i TERAZ. Nie zastanawiam się nad tym, że czas mija i nie martwię o przyszłość. Doceniam to, że w ogóle żyję. Że dożyłam trzydziestki. :-) Że mogę przytulić się do Jamesa, pocałować go i poczuć się jego jedyną, wymarzoną kobietą, niezależnie od dodatkowych kilogramów po sterydach, nowych blizn i siniaków po ostatnim pobycie w szpitalu. Że mój pies budzi mnie rano trącając mokrym nosem. Że mogę przeczytać fragment książki. I wziąć prysznic. Na cztery podejścia, ale zawsze. A poza tym – jak powiedziała kiedyś Maria Czubaszek – "Jesteśmy tu na jakiś czas, któregoś dnia szlag nas trafi, to po co tak traktować wszystko poważnie?" Zatem – enjoy today! Amen. ;-)


A dziś zapodam Wam taki oto kawałek: Ania Dąbrowska – „Póki mi starczy sił”.