piątek, 2 września 2016

TIME OUT


Czasem wystarczy bardzo niewiele, żeby zrobić sobie chwilową przerwę od życia... Leżałam wczoraj w ciepłej wodzie jak patyk i wpatrywałam się w niebo o barwach zachodzącego słońca. Nie myślałam o niczym. Byłam szczęśliwa. Zaliczyłam też chyba wszystkie wodne bulgotki, bąbelki, nawet basen solankowy. Moje stawy są mi wdzięczne, że mogły pobyć w odciążeniu i skutecznie się wymasować ;-). Oczywiście towarzyszył mi James, ubezpieczał każdy krok i pilnował, żebym na śliskich kaflach nie wywinęła orła. Spędziliśmy cudowne dwie godziny. I obiecaliśmy sobie, że będziemy robić to częściej. Co w tym wielkiego? Dlaczego zwyczajne pójście do aquaparku sprawia, że do teraz mam uśmiech na twarzy? Bo mogę na moment oderwać się od rzeczywistości - od bólu, lęku, problemów, myśli o chorobie, o tym co powinnam zrobić i jakie leki wziąć. Przez chwilę mogę poczuć się normalnie. Tyle :-)