czyli o życiu pełnym nagłych zwrotów akcji, których nie wymyśliłby najbardziej kreatywny scenarzysta ;-)
piątek, 10 czerwca 2016
MY LIFE, MY RULES
W życiu można kierować się różnymi zasadami. Dekalogiem, mądrościami Dalajlamy, wzorcami postępowania wyniesionymi z domu albo regułami narzucanymi sobie samemu. Ja aktualnie kieruję się jedną jedyną zasadą – Zasadą Zachowania Energii. Cierpię na totalny brak mocy, który uniemożliwia mi działanie. Po kilku krokach po domu, po najprostszych czynnościach typu zmycie kilku naczyń ziaję jak pies, kręci mi się w głowie i muszę się położyć. Dupa przyrasta mi do kanapy, a od leżenia i odpoczywania dostaję kręćka. I tak w kółko. Coś mi się zdaje, że kiedy człowiek zaczyna fantazjować na temat sprzątania mieszkania, najwyższy czas zgłosić się na leczenie psychiatryczne. Whatever. W niedzielę przyjeżdża do mnie Monia. I nic innego chwilowo mnie nie interesuje.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz