Po pierwsze, moi Przyjaciele wpadli na pomysł zorganizowania koncertu dla mnie. „Świąteczny koncert wsparcia dla Karoliny Cegieły" odbędzie się już jutro, we wtorek 15.12. o godzinie 20.00 w The Dubliner Irish Pub. Nie wiem jak Krzysiowi i Kasi udało się ogarnąć to wszystko w tak krótkim czasie ani jakim cudem tylu artystów zgodziło się wystąpić na tym koncercie charytatywnie. Widocznie niektórzy mają układy z „Górą” albo jakieś supermoce. W każdym razie udało się i będziemy zbierać fundusze na moje leczenie. Wszystkich mieszkańców Poznania i okolic gorąco zapraszam! Wpadnijcie posłuchać znakomitych wykonawców i wesprzeć mnie w mojej walce o zdrowie.
Link do wydarzenia:
W dodatku stała się rzecz niesamowita! Obsługa Dublinera zadecydowała, że WSZYSTKIE NAPIWKI, które zostaną na barze w dniu koncertu będą przekazane na moją rzecz! Bardzo, bardzo dziękuję!
Po drugie pewne niezwykłe małżeństwo sprawiło mi dwie ogromne niespodzianki. Pierwszą z nich było zdobycie (vipowskich) zaproszeń na Cavaliadę. Dla niewtajemniczonych – jedno z największych jeździeckich show z mnóstwem atrakcji. Oczywiście dla mnie najważniejsze były zawody – skoki przez przeszkody, zaprzęgi, WKKW. Tak strasznie kocham konie i tak strasznie brakuje mi jeżdżenia na nich, zapachu stajni, ciepła ich sierści i wpatrywania się w te wielkie, piękne gały… :-) Rozmarzyłam się. :-) Niemniej radość i szczęście z możliwości uczestnictwa w tej niesamowitej imprezie nawet w charakterze widza zapamiętam na długo.
Druga niespodzianka to już w ogóle coś nie do uwierzenia. Dzięki Agnieszce i Marcinowi do akcji organizowania pomocy finansowej dla mnie włączyła się wspaniała aktorka i reżyserka, Pani Krystyna Janda. Moja ulotka zawisła na oficjalnej, autoryzowanej fejsbukowej stronie Pani Krystyny. Nie mogłam w to uwierzyć, więc natychmiast zrobiłam printscreena, oto i on:
Dobro zawsze wraca… Dzięki Waszej pomocy moje szanse na lepsze życie są coraz większe. Chcę walczyć, chcę opowiedzieć światu, że nie wolno się poddawać, nawet wtedy, gdy wydaje nam się, że jesteśmy tak głęboko w czterech literach, że do wyjścia na powierzchnię potrzeba by tysiąca strażackich drabin. Ja w każdym razie poddawać się nie zamierzam, zwłaszcza, że wokół są ludzie, na których można liczyć. To daje siłę. Ostatnie dni są tego najlepszym przykładem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz